Alfa zawsze rozwiązuje swoje problemy

Sporo minęło od ostatniego wpisu, nie znaczy to że się nic nie działo. Mało było w tym czasie roweru, kilogramów przybyło, ale to się zaraz zmieni! Nadchodzi prawdziwa bomba!

Pamiętacie moje rozterki odnośnie Green Velo? Gdzie spać? Jak planować trasę nie wiedząc ile przejadę jednego dnia? No i to pranie…. Wizja roweru na którym będą rozwieszone stroje rowerowe w trakcie jazdy mnie przerażała… I przeraża do tej pory…
Ale! Przecież nie byłbym sobą gdyby taka drobnostka jak pranie, brak serwisu, brak części zamiennych, brak prądu do ładowania baterii, rozłąka z rodziną, itd. sprawiła, żebym się poddał. No nie! Nie byłbym Alfą!
Nie byłbym Alfą, gdybym problemu nie rozwiązał z przytupem godnym Alfy i właśnie dlatego oficjalnie wysyłam w eter moje rozwiązanie!

A może KAMPER?

No może to nie jest typowy Kamper – raczej Kamper Van, ale dokładnie taki miał być….

I teraz żadne noclegi nie są strasznie, żadne problemy, braki prysznica, wody, prądu itd nie są mi straszne! W nosie mam planowanie podróży, postojów, noclegów. A co do prania… Gromowładna jeszcze nie wie, ale w kamperze nie ma pralki… Ale jest suszarka do ubrań 😀 Przyjmę więc, że brudne stroje turbomagicznie zamienią się w czyste przy użyciu tylko suszarki do ubrań, resztę zostawię w rękach Gromowładnej.

Gromowładna, gdy usłyszała moją propozycję:
– A co powiesz na zakup Kampera?
– TAK!
– A będziesz jechała za mną?
– TAK!
– A będziesz prała?
– TAK!
– A będę mógł brać kampera na weekendowe wyjazdy rowerowe z kumplami?
– TAK!
I tak jak teraz to piszę, nasuwa mi się myśl, czy to aby na pewno ja zrobiłem interes życia… O co jeszcze mogłem poprosić? To mogła być rozmowa jak z Dżinem z lampy Aladyna, tylko nie ograniczało się do trzech życzeń. Damn it! Przegapiłem… Kto wie na co jeszcze by się zgodziła? Może przemyciłbym kolejny rower? Może zgodę na miesięczny wyjazd na rowery na Majorkę ze znajomymi? Może nawet zwolnienie z mycia naczyń na miesiąc? Teraz to już tylko domysły…

Pierwsze testy za nami:
– pierwszy nocleg zaliczony,
– wspólne śniadanie zjedzone, nawet gest miałem i naleśniki zrobiłem!
A co najważniejsze, Gówniak potwierdza gotowość do pierwszego rowerowego wyjazdu! Otrzymałem ustny certyfikat audytora Gówniaka, że po kilku modyfikacjach systemu mocowania, nawet rama karbonowa będzie mogła bezpiecznie podróżować! Dobrze mieć takiego znawcę tematu pod ręką.

I podczas gdy ja z Gówniakiem myłem, pucowałem, rozkładałem, składałem, ładowałem, rozładowywałem, odkręcałem, przykręcałem, montowałem, demontowałem, mierzyłem, myślałem, w głowie układałem, rozwiązywałem problemy egzystencjalne młodego Karawaningowca, Gromowładna wraz z naszą latoroślą planowali najbliższe miesiące zwiedzania i skupiali swoją uwagę na wystroju wnętrza nowego członka naszej moto rodziny.

I co? Rozwaliłem system? Tak brawurowej akcji to nawet ja się nie spodziewałem! Tylko wciąż się zastanawiam, czy aby na pewno tym pomysłem to właśnie sobie zrobiłem dobrze… Patrząc na listę miejsc do odwiedzenia które wyszły spod ręki Gromowładnej i wsiąkły już w papier, rowerem chyba będę jeździł nocą na kołowrotku w lesie koło kampera… ehhh, ciężkie jest życie Alfy… Tak łatwo wpaść z deszczu pod rynnę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.