Świat się kończy!

Na fali naszego ostatniego sukcesu wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Zaczynam myśleć, że koniec świata jest już bliski.

Gromowładna, zachłyśnięta sukcesami syna na pierwszych zawodach (bo chyba nie darmowym winem) rozesłała w sieci zdjęcia pucharu – które opatrzyła podpisem „Dumna!”. Zdjęcie to, a w sumie konsekwencje jego rozesłania pokazują, jak bardzo trzeba być ostrożnym dzieląc się w sieci swoimi prywatnymi wydarzeniami. W ciągu kilku chwil, dziewczyny skrzyknęły się, że skoro młody może, to one też! Po kilku chwilach na naszym ulubionym portalu społecznościowym pojawiła się nowa grupa, której nazwa brzmi „Gromowładna Crew” czy jakoś tak.
Dziewczyny postawiły sobie jasny cel – za rok, wracają do domu z pucharami, medalami, obwieszone złotem i klejnotami. W splendorze i chwale tak wielkiej, że ludzie będą się kłaniali w pas.

No i gdzie ten koniec świata pytacie? Przecież to, że kobiety chcą zdobywać puchary to nic złego. To że lubią złoto, władzę i potęgę która za tym idzie też jest oczywiste. To gdzie to zło, gdzie ta apokalipsa? Ano już tłumaczę. Jedna wpadła do domu, zmusiła mnie do wyciągnięcia jej roweru z czeluści garażu, doprowadzenia go do stanu używalności – teraz już wiecie czemu te kilka dni nie dawałem oznak życia – zostałem zamknięty w garażu: cytując „wyjdziesz jak będzie jeździł!!”.

Pamiętacie moją ulubioną Zapasową Sekundantkę? Ta wpadła do domu, stwierdziła, że jej rower nie jest dobry do terenu więc siłą, przemocą i terrorem odebrała rower mężowi. Byłem tego świadkiem! Dobrze, że chłop się przytomnie zachował i zdążył wykrztusić „Bierz!”, bo strach pomyśleć. Jeszcze zmusiła go do zmiany siodełka na jej własne – bo przecież jej jest lepsze… Noo to już mamy w załodze dwie zwarte i gotowe…

Przyszedł czas na trzecią – zupełnie nową bohaterkę, tu nawet ja doznałem szoku… Rozmerdana przejechała Polskę wzdłuż i wszerz, zajrzała do każdego sklepu rowerowego jaki znalazła na swojej drodze… Od morza aż do Tatr… Z każdego do mnie zadzwoniła…. Z każdego wysłała mi zdjęcie przynajmniej dziesięć rowerów… Do każdego poprosiła o analizę na minimum dziesięć zdań… Ostatecznie ładnie poprosiła (SZOK! prawda?) żebym pojechał z nią do naszego ulubionego, lokalnego sklepu i kupiła rower!

I w tym miejscu tak sobie myślę, że moja misja zaczyna się spełniać. Od czasu kiedy to mnie rower uratował zdrowie fizyczne i psychiczne, głośno zachwalałem i przekonywałem, że sport nie musi być trudny, nieprzyjemny. Że ćwiczenia nie muszą polegać na katowaniu się na siłowni, matach treningowych… Że można czerpać z tego przyjemność. Co prawda oczywiście zostało mi to odebrane… To zdjęcie Gromowładnej…. I to jedno… Nie trzy lata gadania, pisania, zapraszania do wspólnego treningu… Ale to nie ważne… Trzymam za nie kciuki!!!
Nawet „poprosiły mnie”, żebym je dzisiaj doprowadził do płaczu, – w lesie, w błocie, brudzie i kurzu… Z PRZYJEMNOŚCIĄ!!! Powiadam Wam… I nawet nie będę tego ukrywał!

Na koniec – mój własny koniec świata… – Jak im się uda… Będę pisał nie o sobie a o Gromowładnej, moja półka na medale będzie jej… Mój trenażer… Ojjj ale treningów z dzieckiem nie oddam, no i moje rowery będą na nią za duże! Jest światełko w tunelu… Może nie wszystko stracone!

Jeden komentarz do “Świat się kończy!

  • 29 września 2019 o 08:20
    Bezpośredni odnośnik

    Artur!!! Dziekuje
    Życzę Ci ogromnego sukcesu tego bloga.
    Znając Cie – Jaki jesteś,tak piszesz i jest piękne bo oddajesz z siebie tę energie jaką gromadzisz w sobie przez realizacje swojej pasji.
    Te wczorajsze moje 37km !!! to czyste szaleństwo i koniec swiata.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.