Alfa – Origin

Alfa to nie pozycja w stadzie. Alfa to stan umysłu. Nikt nie rodzi się jako Alfa… Alfą trzeba się stać. I to nie ważne, czy w stadzie, rodzinie, na podwórku, czy na maratonie… Aby stać się Alfą trzeba do tego dojrzeć…

Jak zwykle początek mojego posta mam ochotę zacząć od słów: Tak sobie myślę… I w zasadzie to… Tak sobie myślę, że za dużo myślę… Siedzę w domu i nic nie robię tylko myślę… Ale to nie tak. Siedzę w domu i nic nie myślę. Pracuję. W pracy moje myśli są skoncentrowane na pracy. Moja praca wymaga ode mnie pełnej koncentracji. Dlatego bardzo nie lubię kiedy się mnie rozprasza.
Ale kiedy jadę rowerem… Moje myśli pełzają dookoła mnie, chłoną cały świat, podziwiają, poznają, formują się w coś zupełnie nowego. I pewnie dlatego większość postów tworzę jadąc. Potem muszę utrzymać je w głowie przez chwilę żeby spisać. Ta chwila czasami trwa minuty a czasami dni zanim dopadnę klawiaturę i na spokojnie napiszę co mi się tam ulęgło.

Dobra, a teraz wracając do tematu. Pochodzenie Alfy, dlaczego Alfa? Już tłumaczę… Otóż jakiś czas temu postanowiłem stanąć za sterem swojego życia, przejąć kontrolę i zacząć samodzielnie nim kierować. Gdy podejmowałem tą decyzję moje pobudki były zupełnie inne. Nie miałem świadomości nawet na co się porywam i jak to wpłynie na moją osobę…

Zacznę jednak historię od początku. Urodziłem i wychowałem się w małym miasteczku, w okresie dzieciństwa nie przejawiałem żadnych oznak, że grozi mi bycie Alfą. Nawet moje własne ołowiane ludziki często dawały mi wycisk, doprowadzając do krwotoków – gdy w nie wdepnąłem. Fajtłapa! Dziwię się, że dożyłem obecnego wieku mając wszystkie ręce i nogi. Dobra, przewijamy do mięsistego odcinka mojego życia. Zakładam rodzinę… Ale jeszcze wtedy o byciu Alfą nawet nie myślałem. Pantofel byłem taki, że jak Gromowładna (wówczas jeszcze bez wężowych włosów, z pięknym powalającym spojrzeniem, o oczach w których tonąłem za każdym razem gdy na mnie patrzyła – nie powiem… teraz też mnie elektryzują, tylko w odrobinę inny sposób) kiwnęła palcem, ja materializowałem się natychmiast. Jednak to chyba ten moment w moim życiu początkuje kiełkowanie we mnie istoty Alfy. Wówczas nie byłem świadom, tego co wydarzy się w moim życiu. Żyłem pod pantoflem i było mi z tym dobrze… Niepostrzeżenie jednak, z roku na rok obwód mojego ciała rósł, a wraz z nim moja waga.

Zanim jeszcze pojawiły się dzieci ja doszedłem do wagi ciężkiej – przeszło 120 kg. Ale to wciąż było mało… Rosłem dalej… Dochodząc niemal do 150 kg. Wówczas przyszedł czas… Uświadomiłem sobie, że mój pięcioletni syn jest ode mnie szybszy, zwinniejszy i bardziej świadomy obecności własnych stóp ode mnie. Przyszedł czas na pracę nad sobą. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że tą jedną decyzją zbuduję swoją pewność siebie, odzyskam kontrolę nad swoim życiem i… Pozostanę pantoflem (Taki Alfa-Pantofel… Znaliście taką odmianę? Nie? TO JUŻ ZNACIE 😀 ).

Zmierzam do tego, że dziś moja waga jest znacznie niższa, moje życie napędza ruch, rower, sport. Przekłada się na moje zdrowie fizyczne i psychiczne. A co najważniejsze mam wspólny język z bardzo aktywnymi dzieciakami, łączy nas pasja a ja nie muszę odmawiać im, mówiąc, że tata się zmęczył… Dziś to ja zamęczam ich! I jest z mi z tym dobrze…

I tu dochodzimy do konkluzji. To właśnie mniej więcej w ten sposób stałem się Alfą. W jeden dzień, podejmując jedną decyzję, kierowany pobudkami czystko fizycznymi, zmieniłem swoje życie we wszystkich płaszczyznach. W dniu w którym rozpocząłem odchudzanie, zacząłem stawać się Alfą. Bo Alfa to nie przewodnik stada, Alfa to stan umysłu – ktoś kto wie, że nie ma granic, a przeszkody są tylko w głowie. ALFA WIE, ŻE MOŻE WSZYSTKO! I to właśnie czyni go Alfą!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.